niech pan tam nie wchodzi
tam margines cały
głodnych co chleb na myśli
w pierwszych rzędach tarasów
z widokiem na obraz męki pańskiej
pan tam nie zagląda
tam gnojone myśli
salwami spojrzeń szczute – prostowane
Pedały out!
Czarnuchy out!
I ci, co obrzezane mają przyrodzenie.
Out! Out! Out!
tam zespół powikłań poróżańcowych
jak od klęczenia zdarte kolana
bolące stawy i garb
pierdu pierdu
ja się zdrzemnę – pieśni
anielskich chórów ziewających jap
zdrowaś Mario – szerszym gestem
zdrowaś Mario – pełną gębą
Tekst: Deimien